Dziurawiec i nagietek to kosmetyczne niezbędniki. Lecznicze działanie kwiatów znane jest od czasów starożytnych. Pierwszy z nich stosowany wewnętrznie przeciwdziała depresji. Nie będę jednak polecać picia herbatek z dziurawca, lecz zachęcać do zewnętrznego wykorzystania. Zawarte w roślinach związki przyspieszają gojenie ran, są pomocne w przypadku oparzeń, odmrożeń i egzem. W starożytnym Rzymie wierzono, że gladiator posmarowany olejem dziurawcowym zyskuje niezwykłą siłę. Okazuje się, że ziołowy macerat łagodzi nerwobóle i bóle mięśni. Nadaje się więc do masażu spiętych nerwusów, sportowców jak również niemowlaków 🙂 W połączeniu z nagietkiem jeszcze skuteczniej leczy zranioną skórę. W zielarskich poradnikach macerat dziurawcowo-nagietkowy zalecany jest również kobietom po cesarskim cięciu jako przyspieszacz zabliźniania rany. Należy go stosować po zdjęciu szwów. Najczęściej wykorzystywanym olejem do macerowania kwiatów jest oliwa, ale znalazłam również przepisy z olejem sezamowym i słonecznikowym. Olej sezamowy znajduje się w recepturach kosmetycznych przeznaczonych dla dzieci. Jest bardzo odporny na jełczenie, jednak jego zapach odstrasza.. Olej z nasion arbuza również jest stabilny, a dodatkowo przyjemnie pachnie. Postanowiłam go wykorzystać 🙂
Receptura :
- szklanka oleju z nasion arbuza
- pół szklanki suszonych kwiatów dziurawca
- pół szklanki suszonych kwiatów nagietka
- opcjonalnie kilka łyżek oleju z nasion dzikiej róży
Roślinki powinny znajdować się w butelce z ciemnego szkła i pływać w oleju ok 2-4 tygodnie. Po tym czasie odcedzamy stałe cząstki i uzyskujemy ziołowy macerat. Możemy wykorzystać go do pielęgnacji rany po cesarskim cięciu oraz do masażu niemowlęcia po kąpieli. Pomaga także na odparzoną pupę dziecka i suchą skórę.
Uwaga : po zastosowaniu maceratu nie wystawiamy skóry na działanie promieni słonecznych!